Smaki Pogodzinach :: Blog

Nutella domowej roboty musi być zdrowa

31 maja 2012

Teściowej nie mam, ale mogę sobie wyobrazić, jaki ból sprawia stwierdzenie Twojego własnego dziecka, że zupa pomidorowa, placki ziemniaczane, kotlety, ciasto truskawkowe, lub chociażby płatki kukurydziane z mlekiem podane przez Babcię są lepsze niż Twoje. Nie chcę utrudniać sytuacji mojej bratowej, ani rywalizować ze swoją własną matką o prym w kuchni, lub o to, za czyim jedzeniem będą tęsknić moi bratankowie w chwilach dokuczliwego głodu, lub kiedy, jako dorośli mężczyźni, będą porównywać umiejętności kulinarne swoich partnerek ze zdolnościami swojej mamy, babci czy cioci... Postanowiłam jednak ambitnie podejść do Dnia Dziecka i zakasałam rękawy. Na pierwszy rzut idzie Coś Słodkiego, czyli nutella domowej roboty.

Natrafiłam na ten artykuł w huffingtonpost.com polecony przez jakiegoś maniaka kulinarnego na facebooku. Nutella robiona w domu. Od razu powiedziałam TAK, bez zbędnych wyrzutów sumienia, czy poczucia, że nie dbam o poziom cukru, serce, czy tuszę swoją, a tym bardziej moich dość szczupłych bratanków. Przecież domowa nutella nie może być niezdrowa. To tak, jakby przymiotnik homemade rozgrzeszał i zapewniał mi całkowitą dyspensę na słodkości. Przepisów było w tym artykule kilka, od bardzo skomplikowanych, wymagających różnych rodzajów olejów, syropów i cukru, po bardzo proste, zawierające w tytule skondensowane mleko. Tak, przyznaję się, uległam właśnie gęstemu, przesłodzonemu mleku z puszki. I choć był to jeden z najbardziej niezdrowych przepisów ze wszystkich tam zamieszczonych, ten jeden składnik od razu mnie do siebie przekonał.

Oto oryginał:

theeccentriccook.blogspot.com/2011/07/homemade-nutella.html

Orzechy laskowe – 200gr

puszka mleka skondensowanego

255gr czekolady gorzkiej, czyli 3 tradycyjne tabliczki

gorące mleko

mikser, patelnia

Najpierw prażymy orzechy laskowe. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, więc kiedy spróbowałam takiego jednego gorącego orzeszka, od razu rozpoznałam smak orzeszków sprzedawanych w kinach, oblepionych nieznośną ilością cukru, który można powoli zlizywać w czasie seansu, szczególnie jeśli się orzeszkowy rożek z kimś dzieli.

Prażenie powinno odbywać się na suchej patelni, na wolnym ogniu, przez około 10-15 minut. Niektóre orzechy się lekko przypalą, niektóre od razu zrzucą swoją brązową łupinkę. Po tym czasie trzeba chwilę odczekać, żeby orzechy 'ochłonęły', a następnie obrać je z łupinek i wrzucić do miksera. Ja brałam garść orzechów w dłonie i pocierałam je o siebie, a łupinka sama odchodziła. Zostawały małe brązowe płatki na dłoniach i samych orzechach, ale to w żaden sposób nie zaszkodziło nutelli.

W zależności od mocy sprzętu, jaki posiadacie, mielenie orzechów może zająć między 5 a 10 minut. Bałam się, że mój Zelmer, który dostałam w spadku od przyjaciółki, kucharki z zamiłowania, nie wytrzyma tej presji. Orzechy muszą być zmielone do momentu, kiedy zaczynają przypominać hummus.

Czy to Wam nie przypomina hummusu?

Pachną cudownie, orzeszkowo, wewnętrzne ścianki miksera parują od ich ciepła, a gołym okiem widać olej, który się oddziela od części stałej. Zelmer przeszedł jednak pierwszą próbę doskonale dzięki sprytnemu przyciskowi i funkcji Turbo. Czas na czekoladę.

Połamałam dwie i pół tabliczki czekolady gorzkiej na spore kawałki i położyłam je w misce nad garnkiem z gotującą się wodą. Czekolada przechodziła z twardego bloku w bardzo przyjemnie gęstą maź, podczas gdy mieliłam orzechy. Uwielbiam moment zatapiania łyżeczki lub na przykład ciasteczka typu savoiardi, albo truskawki, w czekoladę, która do końca nie wygląda na roztopioną. Okazuje się jednak, że zachowując kształt kostki, jest całkowicie rozpuszczona.

Do czekolady dodajemy całą puszkę mleka skondensowanego, podstawiając pod strumień mleka palec wskazujący i smakując tę gęstą ciecz z niedowierzaniem, że istnieje coś tak słodkiego. Mieszamy i dodajemy do masy orzechowej. Jeśli wszystkie produkty nie mieszczą się na raz, dzielimy całą objętość i stopniowo dolewamy gorące mleko, tak żeby sprzęt mógł sobie poradzić z gęstością czekoladowego dżemu. Ja przez chwilę spanikowałam, a może to była chwila gorączki cukrowej w moim krwiobiegu, ponieważ Zelmer zaczął zwalniać, sapać i lekko dymić... Dolałam więcej mleka, wyłączyłam funkcję Turbo i dałam mu trochę odpocząć. Po raz kolejny dał radę.

Doskonała! Z podanych proporcji wyszły mi dwa pokaźne słoiki nutelli 

A homemade nutella czeka na moich bratanków....Żeby się upewnić, że nutella wyszła i że jest wystarczająco słodka, gęsta, i że się rozpuszcza w ustach, kupiłam świeże truskawki i właśnie serwuję sobie poobiedni deser. Smacznego.

Kto ma ochotę?

Magdalena Malinowska
Naczelna Kulturalno-Kulinarna 

Poprzedni wpis Następny wpis

loading...