Smaki Pogodzinach :: Blog

Lody domowej roboty pobijają wszystkie podróby w papierkowych opakowaniach

06 lipca 2012

Gorąco. Lepko. Wszystko się lepi, powietrze, pachy i inne punkty wspólne dla powierzchni na ciele oraz kończyn od nich odchodzących, myśli, ja w pościeli z różnych gatunków bawełny, a żadna z nich nie jest wystarczająco przewiewna w te duszne noce. Do tego dochodzi pełnia, kiedy całkiem nie można spać. Wtedy można tylko zjeść loda i liczyć na to, że zaraz lunie z nieba i choć na chwilkę będzie rześko w powietrzu.

Postawiłam na sezonowość i produkty krajowe, choć nie jestem pewna co do arbuza...

Już wczoraj dopadła mnie wielka ochota na lody wodne, ale po skonsumowaniu kupczego loda o smaku papai, ananasa, mango i 5 innych owoców egzotycznych, stwierdziłam, że to, co te lody mają wspólnego z wymienionymi owocami to zbliżony kolor. Kupiłam więc trochę jagód, połowę małego, ale bardzo słodkiego arbuza, czereśnie i maliny. Postanowiłam zrobić kilka wersji lodów, proste, bez żadnych dodatków, mieszane, z brązowym cukrem lub bez.

Na początek poszedł Malinowy Cud. Zmiksowana malina ma najpiękniejszą, najgęstszą konsystencję, tak jakby się trochę napuszyła.

Arbuzowa Fantazja była prawie przezroczysta. Cały miąższ zbiera się przy patyczku, a sam sok znajduje się na czubku loda. 

U tu przepis na rześkie lody dla ochłody, choć prawdę mówiąc nie ma potrzeby zamieszczać przepisu, bo wszystko jest proste. Żadnych udziwnień, jedynie trochę cukru, na przykład w wypadku malin, bo nie były zbyt słodkie.

Nawet Johnnemu jest gorąco w taki upał... A może ta temperatura na moim kwadracie bije od niego???? Na Jagodowy Raj nie zareagował zbyt entuzjastycznie...Może było tam za mało cukru. 

Johnny oblizał się jak rasowy kot na widok tej Czereśniowej Rozkoszy

Mój arbuz nie wymagał dodatku cukru. Wrzuciłam kawałki do blendera, zmiksowałam, wlałam do foremek. Czereśnie wydrylowałam końcówką małej łyżeczki. Maliny i jagody są oczywiste w obsłudze. Jedyną nieoczywistością dla mnie jest to, jak wyciągać lody z foremek, odlepiając je od ich plastikowych brzegów nożem i nie uszkadzając ich przy tym? Nie wiem. Jeśli macie jakieś pomysły, to dajcie znać. 

Na dwanaście małych lodów owocowych zostało 3. Na jutro rano.

 

Magdalena Malinowska

Naczelna Kulturalno-Kulinarna
 

Poprzedni wpis Następny wpis

loading...