Smaki Pogodzinach :: Blog

A zatem sezon letni rozpoczęty. Jeszcze tylko schłodzone Lambrusco, cling cling kieliszków i lato może się rozgościć na dobre.

21 czerwca 2012

Letnie przesilenie, po angielsku summer solstice, a to już blisko to somersault, czyli salto, fikołek. Czyli plaża, zachód słońca, rzucanie wianków. Coś na ząb, coś niezobowiązującego, niewymagającego używania sztućców lub też innych ceregieli okołostołowych. Kalendarzowy początek lata, czyli dzisiaj. Postanowiłam przywitać lato nad rzeką. Będzie też ciasto czekoladowe, lub raczej jego część, /patrz tutaj/, będą też dostojne grissini prosto z mini książeczki o chlebie i pokrewnych wyrobach przywiezionej z Turynu, w czasach kiedy pieczenie kojarzyło mi się tylko z opowieściami mojej babci. Będzie hummus, bo ten bliskowschodni dip też mi się kojarzy z latem, ze słońcem, z początkiem i z rozmowami przy zachodzie słońca.

Zaczynamy od grissini. W moim źródle pt. Fare Il Pane in Casa e Le Ricette con il Pane, czyli Piec Chleb w Domu I Przepisy z Chlebem jest podana ciekawostka, że grissini pochodzą z Piemontu /północno-zachodnie Włochy/ i że nawet Napoleon lubił te gigapaluszki każąc je sprowadzać do Paryża. Ja wiem jedno: od kiedy odkryłam grissini na włoskim stole, zawsze mi się dobrze kojarzą i wyśmienicie smakują w przerwach między daniami, saute' do książki lub na bogato jako przekąski, na przykład zawinięte w szynkę parmeńską.

Potrzebne nam będą:

  • 500gr mąki pszennej
     
  • 2 łyżeczki soli
     
  • 15gr drożdży
     
  • 0,30 l wody
     
  • 3 łyżki oliwy z oliwek
     
  • 2 łyżeczki kaszy mannej
     
  • 1 jajko
     
  • ziarna sezamu
  •  

  • /Fare il Pane in Casa e le ricette con il pane, z serii I Quaderni di Clara, wydawnictwo Gribaudo, Tempolibro/
  •  
  • Przygotowanie:
  •  

W sporej misce mieszamy mąkę, sól i drożdże, które wcześniej rozpuściliśmy w 0,15 litra ciepłej wody.

Dodajemy oliwę i drewnianą łyżką mieszamy wszystkie składniki, dodając stopniowo wodę, aż uzyskamy ciasto, które się ładnie klei do ręki.

Ugniatamy przez 10 minut na drewnianym blacie posypanym mąką. Ja ciągle podsypywałam, więc na pewno w sumie użyłam ok 650 gr mąki.

Kiedy ciasto zaczyna odchodzić od ręki, jest gładkie i elastyczne, odstawiamy na 10 minut. We języku włoskim to czasownik riposare, który oznacza odpoczywać, czyli dajemy ciastu odetchnąć, a następnie znów je ugniatamy przez 10 minut. 

Rozwałkowujemy ciasto na prostokąt o wymiarach 20x30cm o grubości ok 1,5cm, który przykrywamy ściereczką na 10 minut, a później kroimy na 4-5 pasków o równej grubości, które następnie tniemy na 10 kawałków. Z każdego kawałka tworzymy paluszek o długości ok 25 cm. Moja rada to wałkować ciasto w rękach, nie na blacie. 

Odkładamy na blaszkę posmarowaną wcześniej oliwą i posypaną kaszą manną, i smarujemy jajkiem z dodatkiem ziaren sezamu.

Jeśli nie lubicie jajek, możecie powałkować grissini na desce wysypanej sezamem, tak żeby ten się przykleił do grissini.

Pieczemy przez ok 20 minut w piekarniku rozgrzanym do temperatury 200 stopni C.

Odstawiamy do ostygnięcia. Grissini są różnej grubości i długości. Moim zdaniem, im mniej doskonałe, tym smaczniejsze. 

Czas na drugą gwiazdę programu, czyli hummus i inspiracja z blogu www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/ciecierzyca/hummus/przepis.html. Piękny wpis z bardzo apetycznymi opisami i zdjęciami po prostu zmusił mnie do tego, żeby zrobić swój własny hummus.

W przepisie podana jest opcja łatwa, czyli ciecierzyca z puszki i pasta tahini, ale ja idę na całość i robię hummus od zera.

Potrzebne będą:

  • 5 łyżek ziaren sezamu
     
  • 2-3 łyżki oliwy z oliwek
     
  • 1 łyżka oleju sezamowego, jeśli nie macie, dodajcie więcej oliwy
     
  • mały ząbek czosnku, ja dodałam 3
     
  • sok z połówki cytryny
     
  • 250gr ugotowanej i odsączonej ciecierzycy
     
  • ok 80 ml przegotowanej wody lub wywaru z ciecierzycy
     
  • sól
     

Przygotowanie:

Prażymy ziarna sezamu na suchej patelni, dopóki nie zbrązowieją. Ziarna zaczynają się do siebie kleić, tak jakby się lekko spociły.

Po przestygnięciu, wsypujemy je do blendera i miksujemy, najpierw na sucho, a następnie z dodatkiem oliwy.

Dodajemy czosnek, sok z cytryny, a na końcu ciecierzycę, pomagając blenderowi wodą. Solimy.

Podajemy z chlebem, grissini, serem, ogórkiem, roszponką, rukolą, tym co mamy w lodówce. Delektujemy się smakiem bliskowschodniego ketchupu, jak określiła hummus moja znajoma, co potwierdza moje przeczucie, że to dip numer jeden w niektórych częściach świata. 

A zatem sezon letni rozpoczęty. Jeszcze tylko schłodzone Lambrusco, cling cling kieliszków i lato może się rozgościć na dobre.

Magdalena Malinowska
Naczelna Kulinarno-Kulturalna
 

Poprzedni wpis Następny wpis

loading...