Warszawa latem przycicha. Są jednak małe kropeczki na mapie stolicy, które właśnie w lecie pulsują na czerwono. Jednosezonowe objawienia roku. Jednym z takich miejsc jest Miasto Cypel na Cyplu Czerniakowskim na Sielcach (Dolny Mokotów). Tłumiona przez lata smykałka do handlu i chęć spędzenia czasu w ciekawy sposób sprawiły, że postanowiłam upiec kilka ciast i pooddychać świeżym powietrzem na Flea Market na Cyplu.
Miałam kilka ciast, w tym boskie brownie Nigelli, truskawkowe, migdałowo-kawowe, mini pizze i grissini, a samo pieczenie zajęło mi około 7 godzin w największym sobotnim upale. Byłam z siebie dumna. Ale kiedy następnego dnia zobaczyłam bardzo młodą dziewczynę, która zaczęła rozkładać swoje stanowisko trzy razy większe od mojego, i kursować od samochodu do świeżo rozstawionych stołów z różnego rodzaju ciastami, ciasteczkami i tartami, zaczęłam się zastanawiać, czy ma w domu klimę i kto jej te ciasta upiekł. Zazdrość, oczywiście. A do tego, wszystkie ciasta były bezglutenowe, bez nabiału i białego cukru. Zazdrość została zastąpiona ciekawością.
lunchsurprise.wordpress.com/2012/07/14/muffiny-straciatella/
Jeszcze kilka lat temu, Julia Selmaj /21/, żoliborzaninka, była klasycznym przekładem niejadka, a raczej niedojadka. Nie dbała kompletnie o to, co będzie jadła i na pewno nie odwiedzała kuchni, żeby samej coś ugotować. Często żywiła się na mieście, łapiąc kanapkę, coś na zimno, coś w biegu. Zdrowe odżywianie się i gotowanie były dla niej nic nieznaczącymi hasłami. Do czasu.
4 lata temu, społeczne liceum, w którym się uczyła, wysłało grupę 8 osób i nauczyciela na wymianę do Indii. Julia nie miała ze sobą polskiego jedzenia, bo była ciekawa lokalnych potraw, ale zaopatrzyła się w buteleczkę nalewki, która miała ją uchronić przed ekscesami żołądkowymi. Niestety, nalewka nie podziałała i Julia 'złapała' chorobę, która przez kolejnych kilka lat zdeterminowała jej tryb życia. Po powrocie do Polski, przeszła badania, które niestety nic nie wykazały. Była w drugiej klasie i nie było mowy o niechodzeniu do szkoły. Brzuch ją cały czas bolał i zaczęła chudnąć. Piękna, wysoka nastolatka, odmawiająca przyjmowania pokarmów – stwierdzono u niej anoreksję. Przyznaje, że szkoła chciała w ten sposób pokazać, że mają szacunek dla uczniów i troszczą się o nich. Ale nie wiedzieli, jak Julia się odżywia i postrzegali jej niejedzenie jako złe zachowanie. Ich diagnoza, jak się okazało, była mylna.
lunchsurprise.wordpress.com/2012/06/25/chlebek-bananowy/
W pewnym momencie się zakochała i trzymiesięczny stan uniesienia emocjonalnego pomógł Julii przełamać złą passę w odżywianiu się. Jadła głównie napoleonki. Ciągle jednak towarzyszyły je bóle głowy, wymioty i zmęczenie. W ogóle nie miała apetytu, a jedzenie czegokolwiek było dla niej koszmarem. Rok temu wyjachała na kilka tygodni na Bali. Wokół niej palmy, plaża, kitesurferzy, raj dla wielu, a ona się czuła coraz gorzej. Stamtąd uciekła na Gili Meno, na której nie było świeżych ryb, świeżych warzyw ani owoców, a jedyne dania tam serwowane to mi goreng, czyli smażony makaron z warzywami, lub nassi goreng, czyli smażony ryż. Na dworze piękna pogoda, gorąco, a ona spędziła te wakacje w grubym, szarym dresie. Schudła 12 kg. Wtedy jej najbliźsi zrozumieli, że dzieje się coś złego z Julią i że etykietka anorektyczki nie wystarczy, żeby wróciła do zdrowia.
Po powrocie do Polski, przeszła serię badań i wizyt u specjalistów, od endokrynologa po internistę i dopiero znajoma z Mazur poleciła jej klinikę medycy naturalnej, w której przeszła biorezonans, który między innymi ma na celu wykrycie różnych alergii i grzybów w organizmie. Okazało się wtedy, że od 3 lat ma motylicę wątrobową. Kiedy w szpitalu chorób zakaźnych usłyszano o tym pasożycie, mało kto chciał się podjąć leczenia, ponieważ w ciągu 25 lat spotkano się tam tylko z jednym przypadkiem tej choroby. W końcu Julia poddała się leczeniu za pomocą medycyny naturalnej i po 6 miesiącach zaczyna wracać do sił.
lunchsurprise.wordpress.com/2012/06/05/tarta-san-marzano/
Po pobycie w Indonezji i odżywianiu się kulkami gotowanego ryżu przez kilka tygodni, Julia złe samopoczucie utożsamiała z pobytem w egzotycznym miejscu. Nie mogła się doczekać zjedzenia czegoś dobrego, czegoś co zna, najlepiej jej ukochanego tatara w Żywicielu na Żoliborzu. Trafiła wtedy na książkę kucharską pt. Apetyczna Panna Dahl autorstwa Sophie Dahl. Uwagę jej nie przyciągnęły przepisy na zdrowe i niskokaloryczne dania, ale okładka. I tak zaczęła się jej przygoda z gotowaniem, od okładki, na której widnieje uśmiechnięta wnuczka znanego brytyjskiego pisarza, Roalda Dahla, autora między innymi Charlie i Fabryka Czekolady. Kiedy była młodsza i nie umiała gotować, Julia zazdrościła swoim kuzynkom w Szwecji, że tak fajnie mogą spędzać wolny czas – w kuchni, na gotowaniu zdrowych potraw, otoczone ładnymi przedmiotami. Teraz okazało się, że ona też się może tego nauczyć. Nawet zupy i ciasta, które wydawały jej się nie do opanowania, zaczęły jej coraz lepiej wychodzić. Mąkę pszenną zaczęła zastępować mąką orkiszową, cukier biały Ksylitolem, czyli cukrem z kory brzozowej, wprowadziła mąkę kukurydzianą, a jogurt, śmietanę i mleko wyrzuciła ze swojej diety na rzecz mleka sojowego light. To wszystko opisuje na swoim blogu lunchsurprise.wordpress.com.
lunchsurprise.wordpress.com/2012/06/04/owoce-z-migdalami-pod-kruszonka/
Kiedy jeszcze była wątłego zdrowia, mało wychodziła, przestała się spotykać ze znajomymi, siedziała w domu i po prostu wkręciła się w gotowanie i pisanie o tym. Julia przyznaje, że jest żądna akcji, ciągle musi się coś dziać wokół niej. Dlatego znalazła sobie zajęcie w domu. Kiedy dowiedziała się, że nie może jeść nabiału, glutenu i cukru, postanowiła wziąć byka za rogi i stwierdziła, że właśnie nadarzyła jej się świetna okazja do tego, żeby się czegoś nowego nauczyć, żeby się rozwinąć. Przede wszystkim jednak, zdrowa, świadoma dieta wpłynęła pozytywnie na jej stan zdrowia i samopoczucie.
Julię spotkałam, kiedy po raz pierwszy sprzedawała swoje wypieki na Mieście Cypel. Miała bardzo konkurencyjne ceny: jej muffiny były za 3 zł, tarty za 5 zł, a cookies za 1zł. Sprzedała wszystko. Widziałam, że ludzie, którzy zatrzymywali się przy jej stanowisku, często rozmawiali z nią na temat jej wypieków. Julia mówi, że ciągle ma nowe pomysły, ciągle modyfikuje ciekawe przepisy, żeby sama mogła jeść swoje dania. Studiuje psychologię i myśli teraz o pracy z dziećmi i z młodzieżą, o psychoterapii dla nich. “Mam wiele planów, pomysłów na życie. Wracam do sił, więc jestem pełna energii. I naprawdę jestem przekonana, że nic nie dzieje się bez przyczyny,” filozoficznie kończy naszą rozmowę Julia.
Julia prowadzi bloga lunchsurprise.wordpress.com i czasami sprzedaje swoje wypieki na Mieście Cypel w niedzielę.
Magdalena Malinowska
Naczelna Kulturalno-Kulinarna